Trudy, marzenia i życzenia, czyli… wpis rocznicowo-urodzinowy

Czas pędzi niemiłosiernie, strasznie się kurcząc. Ten rok kalendarzowy jest bardzo pracowity… nad wyraz prozaiczny.

Zarządziłam więc dzisiaj świętowanie podwójne – (zaległej) piątej rocznicy powstania strony oraz moich 26. urodzin. Powracam po ponad trzech miesiącach, mam nadzieję, że weny twórczej ani czasu nie będzie brakowało aż tak jak do tej pory.

Co możemy podsumować i świętować?  

Moje urodziny są w tym roku wybitnie niejubileuszowe, w przeciwieństwie do rocznicy powstania Stusłówek. Pięć lat, które minęło 9 lipca, to całkiem dużo. Ile zdążyło się zmienić, ile wydarzyć… Skończyłam licencjat, magisterkę, do września zamknę (mam nadzieję) podyplomowe edytorstwo.

Między 25. a 26. urodzinami, 4. a 5. rocznicą powstania bloga wydarzyło się sporo – tylu spotkanych ludzi, wspaniałych rozmów, które dekonstruowały pewne stereotypy, zachwycały lub odstraszały.  Nabrałam odwagi, o którą w dzień swojego ćwierćwiecza chyba samej siebie bym nie podejrzewała.

Na wiele wpłynęły i trudne i wspaniałe sytuacje zawodowe i prowincjonalne. Nauczyłam się „obsługi” konferencji prasowych, zauważyłam, że podobnie jak przy podejściu do przedmiotu szkolnego, w przeprowadzaniu wywiadów… wiele zależy od konkretnych ludzi. Zdarzało i zdarza się istne „falowanie i spadanie”, jak w twórczości Manaamu.

Ale nie samą pracą dziennikarz żyje. Udało mi się też co nieco napisać – niewiele, przyznaję… Ale przecież chodzi o jakość. Obiecuję, że wrócę do pisania! Przede mną ważne wydarzenie muzyczne, które opiszę pewnie już w sierpniu. Za mną natomiast kilka podróży, których niestety, nie miałam czasu opisać. Wszystko dzieje się tak szybko…

Czego w związku z tak intensywnym  „prowincjonalnym” i mało literackim ostatnio trybem życia mogłabym sobie życzyć?


Jakie życzenia… są mi w tę podwójną rocznicę potrzebne?

Cóż tu pisać… Przyda mi się na pewno chwila oddechu. To tak na najbliższy czas. Dużo wskazuje na to, że pewne marzenie lada dzień może się spełnić. Ale o tym póki co ani mru mru. Oczywiście życzę też sobie trochę czasu na  czytanie i tworzenie. Życie dziennikarza bywa tak intensywne, że… zapomina się o drobnych, prostych przyjemnościach.

Oczywiście wiele też zależeć będzie, jak napisałam w pierwszej części, od spotkanych ludzi. Wszelka otwartość i życzliwość będzie mile widziana. Będę wtedy sama bardziej otwarta, łatwiej będzie mi rozmawiać i poznawać nowe osoby.

Być może na kolejny rok życia i tworzenia… okażą się inspiracją.

A Czytelnikom (bo przecież nadrabiana dziś rocznica powstania strony to święto WSPÓLNE) życzę cierpliwości do mnie i tego, że czasem milczę dość długo. Oczywiście chciałabym również, aby moje teksty wciąż się podobały. A przede wszystkim życzę wszelkiej pomyślności!

Na koniec zapraszam do odświętnego czytania.

Z czasem nie wygrał jeszcze nikt. Ten ucieka, kurczy się i… sprawia, że świętujemy. Dojrzewamy i nabieramy doświadczenia. Coraz lepiej czujemy się z samymi sobą… Ze swoimi mocnymi i słabymi stronami za pan brat.

Szukamy coraz większych wrażeń. Znajdujemy coraz więcej inspiracji do życiowego postępowania. I życzymy sobie wciąż i wciąż jak najwięcej. Wokół również życzą tylko tego, co na życiowej drodze najlepsze.

Tego właśnie od życia pragniemy. Licząc uparcie dni i lata, chcemy, aby to szczęście przyszło już.

Czasem każe czekać. Wtedy nas boli. Cierpliwość jednak się opłaca. Oby było tak zawsze… Bo prawdziwe szczęście to przecież marzenie każdego.

Dodaj komentarz