Punkt widzenia… Zmartwychwstania. Jak patrzyłam na Święta Wielkanocne kiedyś, a jak dziś?

Alleluja! Dziś obchodzimy Wielkanoc. Dzwony oznajmiły wczesnym rankiem radosną nowinę – Zmartwychwstanie i nadzieję dla nas.  To również dla mnie jeden z ważniejszych dni w roku. Ale jak wiadomo, człowiek zmienia się, dojrzewa, wiele przeżywa… Czy zawsze z perspektywy prowincji postrzegałam ten WIELKI DZIEN w ten sam sposób?

Pisanki, trudy i… ŻYCIE

 Zacznijmy od perspektywy niemal „żabiej” patrzenia na te ważne dni. Standardowe dziecięce postrzeganie Świąt… A spośród wszystkich uroczystych dni najważniejsza była dla mnie… Wielka Sobota. To przecież dzień najbardziej… kolorowy! Pisanki nabierały barw, koszyczek pęczniał od produktów… A ja oczekiwałam upominków od przysłowiowego Zająca… cała w farbach. 🙂

Z czasem zaczynałam coraz lepiej rozumieć znaczenie zarówno Triduum, Zmartwychwstania,  jak i wszystkiego, co znajduje się w przysłowiowej „święconce”. Przecież każdy jej „składnik” stanowi bardzo istotny symbol. Przede wszystkim jednak wraz z wiekiem, wiedziałam coraz lepiej o tym, że najważniejsze jest ZMARTWYCHWSTANIE i nadzieja dla nas – zwykłych grzeszników.

 Pewien rok, gdy wchodziłam w dorosłość, był dla mnie bardzo trudny. Mrok, który zapanował w Wielki Piątek, trwał bardzo długo. Ale czy ta jedna Wielkanoc była czasem zwątpienia? Tego nie wiem do dziś. Na pewno kazała zmartwychwstać… docenianiu przeze mnie ludzi.

Szczególnie Wielkanoce pandemiczne okazały się tymi, które pozwoliły pielęgnować to, co w życiu i Świętach najważniejsze. Gdy z dużą częścią bliskich mogłam rozmawiać tylko przez telefon, zauważyłam szczególnie, jak ważna jest serdeczność i kontakt ze sobą, a nie otoczka…

Właśnie – ważni są ludzie, a przede wszystkim NOWE ŻYCIE, które obiecał nam sam Chrystus. Nie możemy również zapominać o tym, że właśnie w tym czasie przyroda wokół budzi się do życia… o ile nie „drzemie” akurat pod śniegiem. 🙂

Czego mogę dziś życzyć?

Przez obecne, wciąż młode, ale dorosłe „soczewki” widzę w kalendarzu Nowe Życie, a nie zające. I oczywiście dobrze wiem i szanuję to, że każdy z nas patrzy na czas Świąt inaczej.

Dlatego chcę życzyć przede wszystkim uniwersalnie: spokoju, radości i czasu spędzonego w gronie najbliższych. A tym, którzy naprawdę tego pragną… RADOŚCI ZMARTWYCHWSTANIA, którą warto się dzielić. 🙂 Czasem… bez względu na perspektywę. 🙂

Na koniec zapraszam do czytania.

Czekamy na… te dni? Te symbole? Czy Tego Człowieka? Bo przecież oczekiwaliśmy wiele dni. Ale to już kwestia naszych oczu. Kogo lub czego wypatrują?

Szukamy w tę niedzielę radości. A tak wiele może nam ją przynieść. Nadzieja na nowe, wspaniałe życie? To jest to! Bliskość innych, radujących się naszą obecnością? Na to również czekaliśmy!

Aby się z nimi spotkać na kilka chwil, przestaliśmy biec. Każdy z nas czekał na te dni… z innej strony. Ale czy nie cieszymy się RAZEM? Dziś ciągle biegamy, brakuje nam czasu. Kto pomyśli o NOWYM ŻYCIU? A może są nim te dni, gdy jesteśmy razem?  

Dodaj komentarz